Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/539

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mieliśmy zatem obaczyć Tunis, miasto świętego Ludwika. Mieliśmy marzyć o Kartaginie, mieście Didony i Annibala.
Jak niektóre imiona upajają, tak znowu niektóre miasta mile ku sobie pociągają; zdaje się że to są bajeczne grody? których nigdy nie ujrzemy, że to wymysły historyków, spełzłe wraz z myślą co im byt nadała.
Szczęściem miałem z sobą na pokładzie Wirgilego, Plutarcha i Joinvill’a.
O! ileż żałowałem miłych nereid które popychały okręt Eneasza, ileż żałowałem napełnionych wiatrem łagwi, któremi Eol obdarzył Ulissessa.
Trzy dni płynęliśmy, wzdłuż brzegu, aż nakoniec trzeciego dnia, około godziny jedenastéj, ukazało się nam ładne miasteczko, najzupełniéj wschodnie, osiadłe nad brzegiem morza, w głębi zatoki niebieskiéj jak woda Cyrenaiki.
Spytaliśmy Vial’a o nazwę tego miasta.
— Bizerta, odpowiedział.
Ta nazwa wywarła wpływ czarodziejski: Maquet wytknął głowę z kajuty:
— A gdybyśmy wysiedli w Bizercie? rzekł.
Tak jest wtrącił Giraud, wyglądając z drugiéj kajuty, gdybyśmy wysiedli.
Kapitanie, spytałem, czy nie widzisz żadnéj przeszkody w spełnieniu życzenia tych panów, które i ja także podzielam!
— Żadnéj, odparł.
Natychmiast więc Vial kazał skierować do Bizerty, a w godzinę późniéj zapuszczaliśmy kotwicę w tamtejszym porcie.
Dwie rzeczy czynią mężczyznę wybredniejszym aniżeli najwybredniejsza kobieta, mianowicie: podróż pocztą i posiadanie własnego okrętu.