Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/501

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

list, donoszący mu o stanie rzeczy, i z listem tym odprawiono posłańca do Dżemma-Rhazuat.
W godzinę późniéj, ujrzano znowu pojawiających się na górze około pięćdziesięciu arabów; pomiędzy nimi byli marokanie znaczni czerwonemi czapkami.
Pułkownik wystąpił z obozu o trzysta kroków naprzód, aby lepiéj przypatrzeć się tym przybylcom, i natychmiast rozkazał ściągnąć placówki.
Gdy noc zapadła ściągnięto placówki do obozu, wkoło którego rozstawiono na straży żołnierzy 8 batalionu.
Jednocześnie, pułkownik Montagnac uprzedził obu wyższych oficerów, iż około 11 w nocy obóz zostanie zdjęty, wprzód jednak nim to nastąpi, należy rozłożyć wielkie ognie, aby nieprzyjaciel nie domyślał się żadnego ruchu.
O jedenastéj, szczupła ta kolumna, jak można najciszej, ruszyła w marsz zmierzając ku Karkor, lecz zaledwie wyszła z obozu, doścignęły ją dwa strzały, które wymierzone na tylną straż, wprawdzie nikogo nie raniły, lecz przekonały iż niezdołano ukryć przed arabami dopełnionego poruszenia.
W chwilę późniéj błysnął trzeci strzał na prawem skrzydle kolumny. Arabowie zatem ze wszech stron na nią uważali.
Mimo to przymaszerowano do Karkor bez wypadku i postanowiono tam biwakować.
Wszystko to odbyło się w nocy, wreszcie przebyto zaledwie dwu milową odległość. Wówczas znajdowano się prawie o pięć mil od Dżemma-Rhazuat.
O świcie zaczęto postrzegać arabów. Rozproszeni byli po pagórkach przeciwległych obozowi, liczba ich wynosiła siedm do ośmiu set, a wszyscy konni.
Większa ich część zsiadła z koni aby nas lepiéj uważać.
O godzinie 7-méj, pułkownik rozkazał panu Courby de Cognord, aby wsadził na koń szęśćdziesięciu huzarów, a zaś