Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/491

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
DŻEMA-R’AZUAT.

Jeńcy, powodowani bardzo słuszną niecierpliwością aby daléj odpłynąć, niechcieli czekać na przybycie Szybkiego i dla tego wyprzedzili nas o ośmnaście godzin czasu.
Lecz wiatr był przeciwny, a statek chory, z trzech więc względów o jeńców lękać się należało. Naprzód, aby się nierozbili; powtóre, aby niezostali na brzeg wyrzuceni; potrzecie, aby ich nieścigali arabowie i wziąwszy pieniądze, niezapragnęli na nowo zabrać ludzi; chociaż prawdę mówiąc wszyscy raczéj byliby się dali pozabijać aniżeli zabrać.
Lecz nie taki miała cel negocyacya.
Kommendant Berard niestracił ani chwili: machina dymić się nie przestała. Ucałowaliśmy don Ludwika, uścisnęliśmy na pożegnanie dłoń tego zacnego młodzieńca; wsiadł on do swojego czółenka, my zaś popłynęliśmy daléj parci całą siłą pary.
Na nieszczęście jak wyżéj wspomnieliśmy, Szybki nie bardzo szybko chodził. Na przybycie z Mellilli do Dżema-R’azuat potrzebowaliśmy dwudziestu ośmiu do trzydziestu godzin. Tak więc trzydzieści godzin i ośmnaście o które nas jeńcy wyprzedzili, czyniło razem godzin czterdzieści ośm.
Przypuszczać zatem wypadało że ich niespotkamy aż w Dżema-R’azuat: Tam powinni byli koniecznie zatrzymać się, bo według zdania wszystkich oficerów pan Durande, jako zbyt bie-