Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/423

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wybór dnia pozostawiono naszéj woli; wybraliśmy zatem następny.
W zamian za tak szczęśliwe pośrednictwo Maquet, Desbarolles i ja zostawiliśmy w albumach tych pań wiersze, Giraud zaś i Boulanger rysunki.
Poczem wróciliśmy obiadować na Szybkim.
Winienem uwiadomić panią, że w Tangerze niema restauracyi.
W Hiszpanii jedzą mało i niesmacznie, ale w Maroko nie jedzą wcale. Kiedy niekiedy tylko krajowcy przegryzają figę lub daktyl i to im wystarcza na całą dobę. Poczem piją filiżankę kawy, palą fajkę i już koniec.
Ale wieczorem na rynku w Tangerze odbywa się istna orgia, przy uliczce w którą się idzie do Dawida jest studnia, o któréj już zdaje mi się wspominałem; wieczorem więc gromadzą się około tej studni i piją, nie wrzeszcząc ale rycząc z radości.
Nigdy publiczna fontanna, wyzyskująca winem zamiast wodą, w dniu królewskiéj uroczystości, nie wzbudziła uniesień takiego szczęścia, jakiemu oddawali są mieszkańcy Tangeru podczas jednego wieczoru który przepędziliśmy w mieście.
Niekiedy, w pośród ruchu, wrzawy i zgiełku jaki sprawiali męszczyźni, pojawiała się jakaś postać poważna i milcząca jak upiór, niosąc na głowie dzban pierwiastkowych kształtów, a przez otwory swojéj burga pokazująca tylko dwoje oczu błyszczących jak karbunkuły.
Przed tem zjawiskiem usuwali się wszyscy z niejaką prawie bojaźnią, bo to była kobieta.
Czasem to wesołe zgromadzenie rozprasza się dopiero o północy.
Tak więc pod tą gorącą strefą, głównym żywiołem nie jest słońce, jak u nas, lecz woda, która nadaje zieloność drzewom, życie zwierzętom, wesołość ludziom.