Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/405

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Umówilismy się z kapitanem iż bandera ta, wywieszona pomiędzy godziną dziesiątą a jedenastą, oznaczać będzie że już zaczęto zastawiać śniadanie.
Zaraz więc połączyliśmy się z osadą. Mieliśmy cztery wielkie wiadra pełne świeżéj i jak można najapetyczniej wyglądającéj ryby.
Trzeba było znowu wsiąść na statek, w czem właśnie trudność zachodziła, gdyż bałwany teraz były daleko silniéjsze i daleko hałaśliwsze niż pierwéj; ta okoliczność mało niepokoiła naszych majtków, którzy już od trzech godzin po szyję w wodzie siedzeli; lecz inaczéj działo się z nami.
Zaprojektowano kilka sposobów dostania się na statek: pierwszy, przez odbycie téj podróży na ramionach majtków; drugi przez usiłowanie dojścia do łodzi zawinąwszy spodnie; trzeci, przez zupełne zrzucenie odzieży i przebycie wpław przestrzeni dzielącéj nas od łodzi.
Przyjęto pierwszy sposób, i Vial dla dania nam przykładu rozpoczął pochód.
Na dziesięć kroków od łodzi, bałwan przewrócił całą tę ludzką piramidę, a majtkowie i porucznik zniknęli, lecz znowu pojawili się natychmiast, Vial przerzynał się ku łodzi, a majtkowie wracali aby się oddać pod nasze rozporządzenie.
Przykład nie był zbyt pociągający, jednak Giraud odważył się doświadczyć powtórnéj próby. Jakaś morska nimfa zapewne się w nim zakochała, gdyż cały i zdrów przybył do łodzi.
Desbarolles naśladował go i tylko nieco obryzgany dostał się na miejsce; ale Boulanger, Maquet i ja o niczem słyszeć nie chcieliśmy.
Boulanger zręcznie korzystał z tego co w marynarskim języku nazywają uciszeniem się morza. Jeżeli pani nie rozumiesz co to jest uciszenie się morza, chciéj przejrzeć Marynarski Sło-