Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/328

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niebnéj zagadki, która pierwszą zrobiła plamę na niepokalanéj sławie Napoleonowskiéj.
Powiedzieć ci trzeba, pani, że z wybornym smakiem, jakaś gazeta hiszpańska, w czasie pobytu książąt francuzkich w Madrycie, otworzyła składkę na wzniesienie pomnika dla zwyciężcy pod Baylen.
Ponieważ zaś zwycięzca pod Baylen jest już kawalerem wielkiéj wstęgi Legii Honorowéj, widzisz pani, że będzie zarazem wynagrodzony przez Hiszpanów i przez Francuzów.
Wieczorem, przy promieniach słońca zachodzącego, zbliżyliśmy się do Jaën, dawnéj stolicy królestwa tegoż nazwiska. — Zbliżając się tam, spotkaliśmy po raz pierwszy Guadalquivir (Ued-el-Kebir), — to jest wielką rzekę. — Maurowie zdziwieni, ujrzawszy tyle wody na jeden raz, powitali tę rzekę tym wykrzyknikiem, z którego ich następcy zrobili Guadalquivir.
Jaën jest ogromna góra, płowa jak skóra lwia. Słońce pożerając ją, nadało jéj kolor ciemny, na którym starodawne maurytańskie mury odbijają kapryśne swe gzygzaki. — Miasto afrykańskie, zbudowane na górze, spuściło się powoli aż na dolinę. Ulice zaczynają się zaraz u pierwszjé poprzecznéj góry i podnoszą się wyżej, skoro przejdziemy bramę Bayleńską.