Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/578

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— I cóż, podobał się panu Paryż?
— O! tak. Ale państwu potrzeba rewolucji, w rodzaju naszej nie przeciw królowi, który jest jeszcze dzieckiem, ale przeciw temu hultajowi włochowi, który jest kochankiem waszej królowej.
— O! jakże się zgadzam z panem na to, i dałoby się to prędko zrobić, gdybyśmy mieli tylko dwunastu oficerów takich, jak pan, bez przesądów, czujnych, niesprzedajnych! o! prędkobyśmy się załatwili z Mazarinim i złocilibyśmy mu porządny proces, jak wy, panowie, królowi.
— Ale — odezwał się oficer — myślałem, że pan jesteś w jego służbie i że to on pana przysłał do generała Cromwella?
— Ja jestem w służbie króla, a kiedy się dowiedziałem, że ma kogoś posłać do Anglji, błagałem o to polecenie, i tak wielce pragnąłem poznać człowieka genjalnego, który rządzi teraz trzema królestwami. Gdy więc nam zaproponował, mnie i panu du Vallon, dobyć szpady na cześć starej Angliji, widziałeś pan, jak przyjąłem propozycję.
— Tak, wiem, żeście panowie walczyli obok pana Mordaunta.
— Tak, panie! Ot i to także dzielny młodziemiec. Czyś pan widział, jak się zwinął ze swym stryjaszkiem?
— Znasz go pan?... — zapytał oficer.
— Bardzo dobrze; mogę nawet powiedzieć, że jesteśmy z tobą w bliskich stosunkach; pan du Vallon i ja przyjechaliśmy z nim z Francji.
— Podobno nawet długo kazaliście mu na siebie czekać w Boulogne.
— Ha! co robić?... — rzekł d‘Artagnan — ja tak, jak pan, miałem pod swą opieką króla.
— O! o!... — podchwycił Grosslow — jakiego króla?
— A naszego! małego króla Ludwika czternastego.
I d‘Artagnan zdjął kapelusz; Anglik to samo uczynił przez grzeczność.
— I jak długo pan go strzegłeś?
— Trzy noce, i dalibóg, zawsze będę sobie wspominał te trzy noce z przyjemnością wielką.
— To młody król jest taki miły?
— Król spał sobie w najlepsze.
— Więc?
— Ale oficerowie z gwardji i muszkieterów dotrzymy-