Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak — ciągnął tenże — w pewnych okolicznościach przy tym umyśle potężnym i zręcznym, jaki cechuje Waszą Królewską Mość, potrafiłaś pani — przy pomocy swych przyjaciół, — odeprzeć atak tego przeciwnika.
— Ja — odrzekła królowa — ja tylko cierpiałam. Oto wszystko.
— Tak, jak cierpią kobiety, mszcząc się — rzekł Mazarini. — Ale przystąpmy do rzeczy: czy znasz pani pana Rocheforta?
— Pan de Rochefort nie był nigdy moim przyjacielem, — odrzekła królowa — lecz przeciwnie jednym z moich najzaciętszych wrogów, jednym z najwierniejszych popleczników kardynała. Myślałam, że panu to wiadome.
— Wiem o tem dobrze, — odpowiedział Mazarini — to też wsadziliśmy go do Bastylji.
— Czyżby z niej wyszedł?... — spytała królowa.
— Nie, uspokój się pani: przebywa tam nadal. Mówię też tylko dlatego o nim, ażeby zaraz przejść do innego.
— Czy znasz pani pana d‘Artagnan?... — mówił dalej Mazarini, patrząc królowej wprost w oczy.
Anna Austrjacka otrzymała ten cios w same piersi.
— Czyżby gaskończyk się wygadał?... — szepnęła do siebie, poczem dodała głośniej. — D‘Artagnan? Poczekaj pan. Tak, rzeczywiście nazwisko to jest mi znane. D‘Artagnan, muszkieter, kochał się w jednej z moich kobiet, biednej istocie, która z mojej przyczyny została otruta.
— Czy to już wszystko?... — spytał Mazarin.
Królowa spojrzała na kardynała ze zdziwieniem.
— Ależ, panie — wyrzekła — cóż to? badać mnie chcesz?
— A pani bądź co bądź — odrzekł Mazarini z wiecznym uśmiechem i głosem zawsze słodziutkim — pani odpowiadasz mi tylko tak, jak ci się podoba.
— Wyraź pan jasno swe życzenia, odpowiem tak samo — wyrzekła królowa, okazując zniecierpliwienie.
— O! pani — odrzekł Mazarini, kłaniając się — pragnąłbym, ażebyś pani udzieliła mi swych przyjaciół, jak ja pani udzielam tej odrobiny wiedzy i wolności, jakiemi mnie niebo obdarzyło. Okoliczności są poważne i trzeba będzie działać energicznie.