Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/455

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Niech będzie cierpliwy, — rzekła — ja także jestem cierpliwa.
Dumna kobieta powiedziała to takim głosem, że marszałek ukłonił się tylko w milczeniu i wyszedł.
D‘Artagnan zwrócił się do Porthosa:
— Jak się to skończy? — zapytał.
— Zobaczymy niedługo, — odparł Porthos obojętnie.
Nareszcie otworzono podwoje, ukazał się marszałek, a za nim koadjutor.
— Najjaśniejsza pani, oto jest pan Gondy, który śpieszy na rozkaz Waszej Królewskiej Mości.
Królowa postąpiła kilka kroków na spotkanie prałata i zatrzymała się zimna i surowa, z pogardliwym wyrazem na ustach.
Gondy skłonił się z wielkiem uszanowaniem.
— Czekam, panie, — odezwała się Anna, — co mi powiecie o tem zaburzeniu?
— Że to już nie zaburzenie, pani, — odparł koadjutor, — to bunt prawdziwy.
— Buntem nazywają to ci, którzy przypuszczają, że lud mój jest w stanie się buntować! — zawołała Anna, nie mogąc ukryć przed koadjutorem, że jego uważa niejako za głównego sprawcę rozruchów. — Sami oni buntują lud ciemny; lecz poczekajcie, panowie, władza królewska położy koniec nieporządkom!...
— Czy po to miałem zaszczyt być przywołany przed oblicze Waszej Królewskiej Mości, — odparł Gondy chłodno, — abym to usłyszał?
— O nie... nie... kochany koadjutorze, — przerwał Mazarini, — królowa wezwała cię, byś dał radę dobrą w tych smutnych okolicznościach.
— Czy naprawdę? — zapytał Gondy, udając zdziwienie, — Jej Królewska Maść przyzwała mnie na naradę?
— Tak, — rzekła królowa — żądano tego ode mnie.
— Najjaśniejsza pani żąda zatem...
— Abyś pan powiedział, jak postąpiłbyś będąc na jej miejscu — rzekł kardynał.
Kuadjutor spojrzał na królową, która kiwnęła głową potakująco.
— Na miejscu Waszej Królewskiej Mości, — rzekł poważnie koadjutor — uwolniłbym natychmiast Broussela.