Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/406

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przyjęte być winno. Zabierz z nich połowę, Aramisie, a drugą dla mnie pozostaw.
— Najchętniej, cieszy mnie mocno, że jesteś mojego zdania. No, a teraz, ruszajmy w drogę.
Na rogu bulwaru spotkali Bazina, pędzącego co tchu.
— Pan Porthos tylko co od nas odszedł i to oto dla pana zostawił, mówiąc, że rzecz pilna i przed wyjazdem winna być panu oddana.
— Dawaj — rzekł Aramis, biorąc podany sobie przez Bazina woreczek — co to takiego?
— Niech pan opat zechce poczekać, jest i list.
— Mówiłem ci już, że tylko kawalerem wolno ci mnie nazywać, inaczej kości ci połamię.
— Zobaczmy, co tam w tym liście. — Aramis jął czytać:

„Dragi mój d‘Herblay!
„Dowiaduję się od d’Antagnana, który mi przesyła uściski od ciebie i hrabiego de la Fére, że przedsiębierzesz wyprawę, mającą potrwać dwa do trzech miesięcy, a że wiem, iż prosić nie lubisz nawet swoich przyjaciół, ja pierwszy odzywam się do ciebie: oto dwieście pistolów do rozporządzenia twego, które przy sposobności mi zwrócisz. Nie miej obawy sprawienia mi kłopotu; jak będę potrzebował pieniędzy, każę sobie przysłać, z którego z moich zamków; w Bracieux mam dwadzieścia tysięcy liwrów w złocie. Jeżeli więc posyłam ci tę sumkę, to jedynie z obawy, abyś nie wzbraniał się przyjąć większej.
Do ciebie się z tem odnoszę, gdyż wiadomo ci, że hrabia de la Fére, sam nie wiem dlaczego, zawsze onieśmiela mnie trochę, pomimo iż kocham go z całego serca; wszakże rozumie się, że to, co ofiarowuję tobie, jest i dla niego jednocześnie.
Jestem, o czem — mam nadzieję — nie wątpisz, oddany ci sercem całem

du Vallon de Bracieujx de Pierrefonds“.



— I cóż ty na to, hrabio?... — odezwał się Aramis.
— Powiadam ci, drogi d‘Herblay, że świętokradztwem jest prawie wątpić o Opatrzności, mając takich przyjaciół.
Poczem, uskuteczniwszy przy świetle stoczka Bazina podział, wyruszyli w dalszą drogę. W kwadrans później spotkali się z lordem de Winter przy bramie św. Djonizego.