Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ale, poczekaj-no, poczekaj...
I zaczął szukać po kieszeniach.
— Czekaj — ciągnął dalej, ponawiając niefortunne poszukiwania — niechaj nikt nie mówi, że poświęcenie dla wnuka Henryka IV nie zostało wynagrodzone.
Poszukiwania księcia de Beaufort świadczyły o najlepszych chęciach. Lecz w Vincennes starano się, aby więźniowie nie mieli przy sobie pieniędzy. Grimaud tedy, spostrzegłszy zaambarasowanie księcia, wyjął z kieszeni woreczek, pełen złota, i podał panu de Beaufort mówiąc:
— Oto jest, czego Wasza wysokość poszukuje.
Książę rozwiązał worek i chciał wysypać złoto w ręce Griamauda; lecz Grimaud potrząsnął głową.
— Dziękuję Waszej wysokości — dodał — jam już zapłacony.
Książę wpadł z jednej niespodzianki w drugą. Podał mu zatem rękę; Grimaud ucałował ją z uszanowaniem. Szlachetne ułożenie Athosa odbiło się na Grimaudzie.
— A obecnie — zapytał książę — co mamy robić?
— Teraz jest godzina jedenasta, niech Wasza książęca mość zażąda o drugiej, aby go wypuszczono na przechadzkę, niech przegra z jedną partję gry w piłkę z La Ramée i stara się koniecznie parę piłek przerzucić poza mur.
— Cóż potem?...
— Potem... książę podejdzie pod mur i zawoła na robotnika, pracującego w fosach, żeby mu je odrzucił.
— Rozumiem — rzekł książę.
Fizjognomja Grimauda rozpromieniła się radością, że już nie potrzebuje mówić. Tak odwykł od wyrażania myśli słowami, że mu to okrutną sprawiało przykrość.
Odwrócił się i chciał wyjść.
— Zaczekaj-no — rzekł książę — więc stanowczo nic przyjąć nie chcesz?
— Pragnąłbym jednej tylko obietnicy od księcia.
— Jakiej? mów.
— Gdy będziemy uciekać, ja zawsze i wszędzie będę szedł naprzód; jeżeli bowiem złapią księcia, to najwyżej zawrócą go do więzienia, gdy zaś mnie pochwycą, mnie, biednego pachołka, czeka mnie conajmniej szubienica.
— Święta prawda — rzekł książę — daję ci słowo szlacheckie, że tak będzie, jak żądasz.