Strona:PL Dumas - Czarny tulipan (1928).pdf/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wysłuchajmy jej, panie van Herysen, tak, należy ją wysłuchać; jestem pierwszym urzędnikiem kraju, wysłucham tej sprawy i wydam wyrok.
— Otóż znalazłem króla Salomona! — mówi van Herysen skłoniwszy się do ziemi i pokazując księciu gabinet Wilhelm postąpił kilka kroków, poczem zatrzymując się mówi:
— Idź naprzód i nazywaj mnie poprostu panem.
Weszli do gabinetu.
Róża stała w tem samem miejscu, oparta o okno wyglądała na ogród.
— Ah, ah, to fryzka — mówi książę — spostrzegłszy kołpak złocony i czerwoną spódniczkę Róży.
Dziewica szybko się odwróciwszy nie mogła poznać księcia, który pospieszył zająć miejsce w najciemniejszym rogu pokoju.
Cała jej uwaga zwróconą była na najważniejszą osobę jaką sobie wyobrażała w swej sprawie, nie zaś na obcego, który z nim przybył.
Nieznajomy wziąwszy książkę do ręki dał znak burmistrzowi, ażeby rozpoczął badanie; van Herysen posłuszny skinieniom młodzieńca usiadł i z całą powagą, — odpowiednią swej godności, zapytuje:
— Moje dziecię, czy przyrzekasz mi wyznać całą prawdę?
— Przysięgam panu.
— Możesz więc mówić przy tym panu, jest to jeden z członków towarzystwa ogrodniczego.
— Cóż panu więcej powiedzieć mogę, nad to, com wyznała?
— A więc nic ci nie pozostaje do nadmienienia?
— Nic, prócz powtórzenia mej prośby.
— Jakiej?
— To jest, ażebyś pan kazał tu sprowadzić pana Bokstel wraz z tulipanem; jeżeli go poznam, że to mój własny, będę się o niego upominać; choćby mi przyszło udać się do samego statudera, stanę śmiało z memi dowodami.
— Masz więc dowody?
— Bóg, któremu jest wiadomą moja sprawa, dostarczy mi ich.
Van Herysen spojrzał na księcia, który usłyszawszy