Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i powrócił do siebie z sercem pełnem radości.
Przybywszy do domu spalił zaraz wszystkie swoje szkice i zaczął kreślić nowy, wzięty z rzeczywistości.
Potem ukończywszy go wziął kawał wosku, który za chwilę przybrał pod jego mistrzowską ręką, kształty marzonej nimfy, a gdy nazajutrz Katarzyna stawiła się w pracowni, jedna część pracy była już dokonaną.
Jak powiedzieliśmy, Katarzyna bynajmniej nie pojęła zamiarów Benvenuta.
Zdziwiła się więc bardzo, gdy zamknąwszy za nią drzwi, pokazał jej rozpoczętą statuę i wytłómaczył w jakim celu przyjść jej kazał.
Katarzyna była bardzo wesoła, zaczęła więc śmiać się do rozpuku ze swojej omyłki; potem dumna, że miała służyć za model bogini przeznaczonej dla króla, zrzuciła suknie i sama przybrała postawę wskazaną przez statuę a to z takim wdziękiem i prawdą, że mistrz, odwróciwszy się i ujrzawszy ją, wydał okrzyk radości.
Benwenuto wziął się do roboty.
Zrzucił z siebie kaftan i z odkrytą szyją, gołemi rękami chodząc od modelu do kopii, od natury do sztuki, zdawał się jak Jowisz, gotów wszystko zapalić za samem dotknięciem. Katarzyna przywykłą do organizacyj pospolitych lub zepsu-