Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Francya była w owej epoce, jak i dziś, krajem wdzięku i zalotności, lecz napróżno szukanoby na ziemi Walezyuszów tej wzniosłej piękności, którą na brzegach Tybru i Arno natchnieni byli Michał Anioł i Rafael, Jan z Bolonii i Andrzej del Sarto.
Wprawdzie już rzekliśmy, że gdyby artyście wolno było wybrać model wśród arystokracyi, łatwoby znalazł szukanych typów, lecz jak cień zatrzymany z tej strony Styksu, widział je tylko na polach Elizejskich, do których wejście było mu wzbronione.
Jak Primaticcio przewidział, tak się też stało: Benwenuto przejrzał wszystkie modele jakich on używał, lecz ani jeden nie zdawał mu się łączyć w sobie przymiotów niezbędnych dla dzieła, o którem marzył.
Wtedy sprowadził do swojej pracowni wszystkie wskazane mu Wenery, biorące po talarze za posiedzenie, lecz żadna z nich nie odpowiedziała jego oczekiwaniu.
Benvenuto był więc w rozpaczy, gdy jednego wieczoru wracając z kolacyi, na którą był zaproszony przez swoich współziomków spotkanych w Paryżu, idąc ulicą Petits-Champs, spostrzegł przed sobą piękną i kształtną dziewczynę.