Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/805

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wyciągając powtórnie rękę po lilię; powiesz mi czego sobie życzy i jeżeli to życzenie nie okaże się niepodobnem do uskutecznienia, postaramy się ażeby się spełniło.
— Przypatrz się Najjaśniejszy panie z uwagą temu kwiatowi — rzekł Benvenuto podając go królowi — przyjrzyj się szczegółowo, a przekonasz się Wasza królewska mość, że to arcydzieło godne jest największej nagrody.
To mówiąc, Benvenuto zwrócił przejmujące spojrzenie na księżnę, lecz ona okazała tyle mocy nad sobą, iż bez zmrużenia oka widziała przechodzącą lilię z rąk artysty do rąk króla.
— W istocie cudowna robota — rzekł król. Lecz gdzież znalazłeś ten przepyszny dyament zdobiący kielich kwiatu?
— To nie ja go wynalazłem Najjaśniejszy panie — odpowiedział dobrodusznie artysta, lecz księżna d’Etampes dostarczyła mojemu uczniowi.
— Nie widziałem go u ciebie księżno — rzekł król — zkądże go otrzymałaś?
— Bezwątpienia pochodzić musi z miejsc, które są ojczyzną klejnotów, z kopalni Guzaraty lub Golkondy.
— O! — rzekł Benrenuto, historya tego dya-