Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/767

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sisz mnie o łaskę, która jest moim udziałem, bo słyszałem właśnie wczoraj od kanclerza, że ten młodzieniec zasłużył na szubienicę.
— O! — odezwała się księżna — i ja właśnie miałam upraszać Waszą królewską mość za winowajcą. Marmagne, który wyszedł z niebezpieczeństwa, wyznał mi, iż to on raczej szukał zaczepki z uczniem... i że ten... jakże się on nazywa, Benvenuto?
— Jakób Aubry, mościa księżno.
— Ten uczeń — rzekła dalej księżna — nie jest przeto tak winnym, a zatem wierzaj mi Najjaśniejszy panie, przychyl się do prośby Benvenuta bez dalszej zwłoki, gdyż gotów pożałować, że prosił o taką drobnostkę.
— A więc niech i tak będzie — odezwał się Franciszek I-szy, ponieważ kto prędko daje, daje podwójnie, mówi przysłowie, czy słyszysz mnie kanclerzu, dziś jeszcze masz wysłać rozkaz uwolnienia więźnia.
— Stanie się zadość woli Najjaśniejszego pana — odezwał się kanclerz.
— Co się tyczy ciebie Benvenuto, przyjdź do Luwru w poniedziałek, tam pomówimy o niektórych szczegółach dotyczących interesów, które od niejakiego czasu pozostawały w zawieszeniu pomiędzy tobą a moim skarbnikiem.