Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/715

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nio! — rzekła księżna — jeżeli tak, to masz słuszność nienawidzieć mnie, ja zaś mogę tylko uskarżać się w milczeniu, że byłam tak mało znaną temu, którego tak dobrze poznałam.
— Mylisz się pani — odpowiedział Askanio — mnie tylko powiedziano, że i pani do tego wpływałaś, lecz nie chciałem wierzyć...
— Askanio, wiem, że mnie nie kochasz, lecz i o tem jestem przekonaną, że nienawiść twoja nie uczyniła cię niesprawiedliwym. Miałeś słuszność Askanio, nie tylko bowiem nie kierowałam intrygą, ale nawet o niczem nie wiedziałam. Pan d’Estourville nie wiem jakim sposobem powziąwszy wiadomość o miejscu schronienia córki, udał się do króla i uzyskał od niego rozkaz uwięzienia cię...
— Czy Blanka jest przy ojcu? — zapytał z żywością Askanio.
— Nie — odrzekła księżna — ona jest u mnie.
— O pani! dla czego u pani? — zapytał znowu młodzieniec.
— Bardzo jest piękną — rzekła z cicha księżna — teraz pojmuję, że ją przekładasz nad wszystkie kobiety, choćby najprzywiązańszą do ciebie, ofiarowała ci najznakomitsze księztwo!
— Kochan Blankę — rzekł Askanio —