Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/691

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To być może, odpowiedział więzień, lecz jak pobędziesz tutaj z piętnaście lub szesnaście lat jak ja, oczy twoje tak dokoła będą widziały w ciemności, jak poprzednio wśród dnia.
— Niech mi je czart lepiej wyłupi, niż bym miał doświadczyć tego, zawołał uczeń. Jakto, więc siedziałeś tu przez lat piętnaście?
— Tak, piętnaście lub szesnaście, być może więcej lub mniej, bo oddawna zaprzestałem się zajmować rachubą czasu.
— Musiałeś więc popełnić jakąś zbrodnię okropną? — zawołał uczeń.
— Jestem niewinny, odpowiedział więzień.
— Niewinny! krzyknął Jakób strwożony. Mój przyjacielu powtarzam ci: chwila nie jest stosowną do żartów.
— Powiedziałem ci, że nie żartuję.
— Jednakże żart mniej jest szkodliwym niż kłamstwo. Pierwszy jest poprostu igraszką umysłu nie obrażającą nieba ani ziemi, gdy drugie jest grzechem śmiertelnym, potępiającym duszę.
— Nigdy nie kłamałem.
— Jesteś niewinny i byłeś więziony przez lat piętnaście?
— Tak, piętnaście lub szesnaście mniej więcej, jakiem ci mówił.
— A! i ja także jestem niewinny.