Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/689

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do miejsca oświetlonego, lecz za drugim krokiem podłoga usunęła mu się pod nogami, zszedł szybko dwa czy trzy schody i możeby rozbił głowę o mur wskutek rozpędzenia, gdyby się nie był potknął o jakiś przedmiot zawalający na drodze.
Przez to przewrócenie Jakób Aubry potłukł się dość mocno.
Zawada, która mimowolnie tak wielką, zrządziła przysługę uczniowi, wydała głębokie westchnienie.
— Przebacz, rzekł Jakób podnosząc się i zdjąwszy grzecznie czapkę z głowy. Przebacz, gdyż zdaje się, żem przeszedł przez kogoś, wierzaj, że nigdy tego bym nie uczynił, gdybym mógł co rozpoznać w tej ciemnicy.
— Stąpałeś po tem odezwał się głos, co było człowiekiem przez sześćdziesiąt lat, a teraz na wieki pozostanie trupem.
— Jeżeli tak, odrzekł Jakób, tem więcej mam sobie do wyrzucenia żem ci przerwał, gdyż zapewnie się zajmowałeś jak powinien czynić każdy dobry chrześcianin, rachunkiem twego sumienia.
— Mój rachunek załatwiony mości uczniu: grzeszyłem wprawdzie jak człowiek, lecz cierpiałem jak męczennik i mam nadzieję, że Bóg zwa-