Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/668

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Przyznaję — odpowiedział uczeń.
— A łotrze! — zawołał sędzia ze śmiechem zacierając ręce.
— Z tego wynikło, czytał dalej pisarz, że biedna Gerwaza postradawszy przytomność umysłu, wyznała swemu uwodzicielowi, że go kocha.
— A — zawołał Jakób, ależ w tem nie ma ani słowa prawdy.
— Więc zaprzeczasz?
— Zupełnie.
— Napisz pan — rzekł sędzia do pisarza, że obwiniony zaprzecza zarzutom przeciwko niemu czynionym.
— Wstrzymaj się pan — zawołał uczeń — pomiarkowawszy, że jeżeli zdoła się uniewinnić to nie zostanie uwięziony.
— Więc zupełnie nie zaprzeczasz?
— Przyznaję, że oskarżenie jest prawdziwe jeżeli nie co do szczegółów, to przynajmniej co do ogółu.
— O! ponieważ przyznajesz się do napoju upajającego — rzekł sędzia, możesz się przyznać i do wynikłych ztąd skutków.
— W istocie, mości sędzio — rzekł Jakób, ponieważ przyznałem się do upajającego napoju, przyznaję się również... lecz na uczciwość — rzekł do siebie po cichu, Gerwaza miała słuszność.