Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/620

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wierzaj, że pragnę zatrzeć w twoim umyśle nieprzyjemne wrażenie, wywołane niedorzecznym gniewem....
— Pani, rzekła Blanka, zwolna cofając rękę, wiedziona mimowolnym wstrętem; mów dalej, słucham cię.
— O! odpowiedziała wesoło pani d’Etampes, pojmując tę powściągliwość dziewczyny, bądź spokojna moja dzika, nie będę bez rękojmi wymagać twojej przyjaźni. Żebyś mnie przeto lepiej poznała, opowiem ci pokrótce koleje mojego życia. Serce moje wcale nie jest podobne do mojej historyi, prócz tego wiedzieć powinnaś, że często spotwarzają kobiety zwane wielkiemi damami. Zawiść zamiast miotać potwarze, powinnaby raczej litować się nad nami. Teraz zapytuję moje dziecię, co o mnie sądzisz? Bądź szczerą proszę cię, nieprawdasz, że mnie uważasz za kobietę pozbawioną uczciwości!
Blanka niewiedziała co odpowiedzieć.
— Jeżeli mnie zgubiono, mówiła dalej pani d’Etampes, jestże to moją winą? Ty, która dotąd byłaś szczęśliwą, Blanko, niepogardzaj tymi co cierpieli; dotąd żyłaś w skromnem zaciszu, bodajbyś nie wiedziała nigdy co jest wychowanie skierowane do widoków dumy; bo istotom skazanym na tę ofiarę, ukazują życie tylko z świetnej strony.