Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/586

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Cóżeś potem zrobił gdyś to wszystko zobaczył?
— Zacząłem się tak śmiać, żem o mało nie stracił równowagi i gdybym się nie był złapał za gałąź, byłbym kark skręcił. Ponieważ już nie miałem co więcej widzieć, zsunąłem się do połowy wysokości drzewa, spuściłem się całkiem na ziemię, pośpieszyłem bez hałasu do bramy i wracałem do siebie śmiejąc się jeszcze, gdy w tem spotkałem ciebie. Teraz poradź mi. Jako przyjaciel Benvenuta, powiedz mi jak mam postąpić względem niego? Co do pani Perriny, ta go nie obchodzi: zacna jejmość jest pełnoletnią a więc panią swej woli; lecz co do Katarzyny i Wenery przemieszkującej w głowie Marsa, to co innego.
— Chcesz więc abym ci poradził jak masz postąpić?
— Tak, na honor, gdyż jestem w wielkim kłopocie... mój drogi, mój kochany... zawsze zapominam twego nazwiska.
— Mnie się zdaje, że należy abyś o wszystkiem zamilczał. Tem gorzej dla tych co się dają oszukiwać. Teraz mój kochany Jakóbie Aubry, dziękuję ci za miłe towarzystwo i chwilę rozrywki, lecz otóż i ulica Hautefeuille, a wywzajemaiając się za twoje zwierzenie powiem ci, że tu mieszka moja bogini.