Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/568

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

u okien wychodzących na ogrody wielkiego Nesle, lecz dawny właściciel zapomniał ich kazać założyć a nowy nie miał ochoty kosztów sobie przysparzać. Były wprawdzie firanki, lecz jak na złość, zdjęto je i oddano do prania.
Całe więc zabezpieczenie okna stanowiły cienkie przezroczyste szyby.
Ruperta wszedłszy do swego pokoju obejrzała łóżko, przetrzęsła szafy, jako też każdy kącik.
Wiedziała bardzo dobrze, że dyabeł niewiele miejsca potrzebuje, jak mu się podoba pod tulić ogon, schować pazury i rogi. Asmodeusz przecie przez długie lata siedział uwięziony w butelce.
W izbie nie było najmniejszego śladu ducha Ruperta spać się położyła cokolwiek uspokojona, lecz dla ostrożności pozostawiła palącą się lampę. Zaledwie legła w łóżku, gdy spojrzawszy w okno, ujrzała olbrzymi cień zasłaniający gwiazdy; księżyc bowiem był w ostatniej kwadrze.
Dobra Ruperta zadrżała i już miała krzyknąć o pomoc i zasztukać do drzwi, w tem przypomniała sobie o olbrzymim posągu Marsa, który właśnie stał naprzeciw okna.
Spojrzała więc powtórnie z mniejszą obawą i rozpoznała dokładnie bożka wojny.