Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/511

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ścinne przyjęcie, zaczął wychwalać i podziwiać posąg Marsa, który artysta wykończał.
Benvenuto pierwszy zwrócił jego uwagę na to olbrzymie dzieło, wysokość bowiem posągu wynosiła przeszło sześćdziesiąt stóp, sama zaś podstawa miała dwadzieścia stóp obwodu.
Pan d’Estourville wyszedł bardzo strapiony, będąc przekonany, że gdy córki nie znalazł w pałacu Nesle, musiała zatem w mieście się ukryć.
Lecz już w owej epoce Paryż był tak rozległym, iż dla samego prewota niepodobaem było czynić poszukiwania. A przytem czy Blankę porwano, czy też dobrowolnie uciekła? Stałaż się ofiarą gwałtu, czy też uległa własnej woli?
Była to wątpliwość, której żadna okoliczność rozwiązać nie mogła.
Powziął nadzieję, że w pierwszym razie zdoła się wymknąć w drugim zaś, że sama powróci. Postanowił zatem czekać cierpliwie, lecz pomimo to wybadywał po kilkanaście razy na dzień Perrinę, która ze swej strony wzywając na świadectwo wszystkich świętych, przysięgała, iż nikogo nie puszczała, w duszy będąc przekonaną podobnie jak p. d’Estourville, że Askanio nie miał wcale udziału w ucieczce Blanki.
Upłynęło dwa dni bez najmniejszej wiadomości.