Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/443

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Co za błąd... jak można było zapomnieć się tak dalece.
— Jakto! Najjaśniejszy panie — zawołał zmieszany Cellini... Wasza królewska mość rzeczywiście nie jesteś zadowolony?
— Bezwątpienia... bo dla czegóż było to ze srebra robić: ze złota, z najczystszego złota winieneś był to wykonać, i żal mi ciebie, bo musisz nanowo tęż samą robotę powtórzyć.
— Niestety! — rzekł melancholijnie Benvenuto — Wasza królewska mość nazbyt cenisz moje wyroby. Obawiałem się bowiem, ażeby kosztowność materyału nie przyćmiła drogich skarbów pomysłów moich. Dla utrwalonej sławy lepiej wyrabiać z gliny jak ze złota Najjaśniejszy panie, ba nazwiska nasze to jest złotników, giną z upływem czasu. Najjaśniejszy panie potrzeba częstokroć zmusza nas do okropnych ofiar, ludzie są zawsze chciwi i ograniczeni, i kto wie czy mój srebrny kubek, który Wasza królewska mość cenisz 10,000 dukatów, nie będzie kiedy oceniony na stopienie podług wagi.
— Cóż ci znowu przyszło do głowy, czy sądzisz, że król Francyi zastawiać będzie swoje solniczki w lombardzie?
— Najjaśniejszy panie, cesarz Konstanty-