Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/351

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A ponieważ jeszcze dotkliwiej był omylonym w życzeniach swoich niż Jakób Aubry i Katarzyna, przeto nasz waleczny wicehrabia wściekał się.
— Pani d’Etampes miała słuszność — mówił do siebie, widzę się zmuszonym pójść za radą, którą mi dała; trzeba mi strzaskać moję szpadę a wyostrzyć sztylet; ten szatan-człowiek, istotnie jest takim jak mówią. Dobitnie wyczytałem w jego oczach, że gdybym był krok jeden postąpił, już byłoby po mnie; lecz w każdej przegranej jeszcze jest odwet. No, miej się na baczności!
Udał się więc do swoich braci, ludzi doświadczonych, którzy tego tylko też pragnęli aby uczciwie zarobić sobie cokolwiek pieniędzy, zabijając lub dając się zabić, i którzy ustępując, ulegli jedynie tylko rozkazom swojego pana.
Brawi przyrzekli być szczęśliwszymi w zasadce; lecz Marmagne aby zręczniej osłonić swój honor, utrzymywał, iż niepowodzenie, którego doświadczył było z ich winy, przeto powiedział, że ponieważ w owej zasadce nie będzie im towarzyszył, powinni się więc z niej sami wykręcić jak będą mogli. Właśnie też najbardziej tego pragnęli.
Poczem zaleciwszy im najgłębsze milczenie co do tej wyprawy, sam udał się do prewota Paryża i oświadczył, że stanowczo uznał za rzecz