Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/316

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Niestety! pani — zawołał Askanio, którego serce boleść przepełniała. Niestety! ponieważ odzywasz się do mnie z taką dobrocią, ponieważ moje odejście ukryje przed tobą mój wstyd i moje łzy, nie zaniosę, jak byłbym uczynił wczoraj, prośby mej do księżnej, lecz uczynię zwierzenie kobiecie. Wczoraj byłbym ci powiedział: kocham Blankę i jestem szczęśliwy!... Dziś powiem ci: Blanka mnie nie kocha, pozostaje mi tylko umrzeć! Zegnam cię pani, zlituj się nademną!
Askanio pocałował rękę pani d’Etempes, oniemiałej i wzruszonej, i wybiegł szybko.
— Rywalka! rywalka! — rzekła Anna budząc się jakby ze snu; lecz nie kocha go, a on musi być moim, dokażę tego!... O! tak, przysięgam, że mnie pokocha i że zabiję Benvenuta!