Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/311

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Już też czas, istotnie! — rzekła księżna potrząsając swoją piękną głową z dowcipnym uśmiechem.
I wtedy pani d’Etampes zaczęła mówić, nadając każdemu słowu czarujące brzmienie, udzielając wyrazom najprostszym znaczenia najdelikatniejsze, czyniąc każde zapytanie z rodzajem chciwości i słuchając odpowiedzi, jak gdyby od niej zawisło jej przeznaczenie.
Była pochlebiającą i pieszczotliwą, baczną i uważną na wszystko, jak doskonała aktorka na scenie, rozwijając cały swój dowcip czarowny i wykształcony, któremu jak mówiliśmy była winna, że ją nazywano najpiękniejszą z uczonych i najuczeńszą z pięknych; słowem użyła w tej rozmowie najsłodszych pochlebstw i najzręczniejszych ułudzeń; nakoniec gdy młodzieniec już po raz trzeci lub czwarty okazywał chęć oddalenia się:
— Mówisz do mnie Askanio — rzekła zatrzymując go jeszcze — z takim zapałem o twojej pięknej sztuce złotniczej, że jest to dla mnie niejako odkryciem, i że odtąd śledzić będę myśli, w tem co dotąd jedynie za strój uważałam. A więc twojem zdaniem, twój Benvenuto jest mistrzem w tej sztuce?