Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ważniła panią Perrine do tego kroku; ta myśl przyprowadziła go do szalonej radości.
Z jakąż przeto niecierpliwością, połączoną z niejakim przestrachem, liczył wolno płynące godziny.
Nakoniec piąta wybiła. Robotnicy odeszli, Celliniego od samego południa nie było w pracowni, mniemano, że się udał do Luwru.
Wtedy Ruperta rzekła uroczyście do ucznia, który spoglądał na nią w sposób, w jaki oddawna nikt na nią nie potrzał:
— Teraz ponieważ czas już nadszedł, chodź ze mną młodzieńcze.
I przeszedłszy dziedziniec z Askaniem, zapukała po cztery kroć do drzwi małego Nesle.
— Nie wspominaj nic o tem mistrzowi, moja dobra Ruperto — rzekł Askanio, który wiedział, że Cellini jest szydercą i niedowiarkiem w miłości i który nie chciał aby jego czyste uczucie sprofanowane być miało przez żarciki.
Ruperta miała się zapytać o powód tajemnicy, która jej zawsze ciążyła, gdy drzwi otworzyły się i pani Perrine ukazała się.
— Wejdź piękny kawalerze — rzekła. — Jakże się masz? Bladość jest ci do twarzy. Wejdź także pani Ruperto; udaj się w ulicę na lewo, młodzieńcze. Blanka zejdzie do ogrodu, jestto zwykła