Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ta, skoro usłyszy, że zbawca jej ojca wyszedł! już z niebezpieczeństwa.
— O! możesz jej pani powiedzieć, że się ma bardzo dobrze. Wstał nawet przed chwilą. Chirurg zabronił mu wprawdzie wychodzić z pokoju, a jednak bardzoby mu było zdrowo użyć nieco świeżego powietrza. Lecz po tem gorącem słońcu niepodobna. Wasz ogród w wielkim Nesle jest prawdziwą pustynią. Ani kawałka cieniu, pokrzywy i oset za całe warzywo, a cztery lub pięć drzew bez liści za cały spacer. Obszerne to, ale nie bardzo powabne. Nasz pan pociesza się grą w piłkę; lecz mój biedny Askanio, który nie jest w stanie rzucić piłki, musi się nudzić śmiertelnie, a zwłaszcza, że jest żywy, ten kochany chłopiec. Mówię tak o nim dużo, bo to mój faworyt, zawsze grzeczny dla osób w wieku. To nie tak jak ten niedźwiedź Pagolo, albo ten trzpiot Katarzyna.
— Mówisz więc, że biedny chłopiec...
— Umiera z nudów, widząc się przez cały dzień przykutym do krzesła.
— A więc, rzekła litościwa pani Perrine, powiedz temu biednemu młodzieńcowi, ażeby przyszedł do małego Nesle, gdzie jest tak piękny cień. Otworzę mu chętnie drzwi, chociaż pan prewot surowo tego zabronił. Ale dla przysłużenia się jego zbawcy, cnotą będzie okazać się niepo-