Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pytała; bo też doznawała straszliwej trwogi, odgłos strzałów dochodził aż do niej i przerywał jej modlitwy. Lecz wreszcie wszystko poszło dobrze wszyscy oprócz czterech zabitych i trzech ranionych, wyszli prawie zdrowi i cali z bitwy, a wesołość Katarzyny nie ubliżała ani zwyciężonym ani zwycięztwu.
Gdy zgiełk sprawiony przez przybycie Katarzyny uspokoił się nieco, Askanio przypomniał sobie o powodzie, jaki sprowadził studenta tak w porę, ażeby im dopomógł i obracając się do Benvenuta:
— Mistrzu — rzekł — oto mój znajomy Jakób Aubry, z którym miałem zagrać dziś partyę w piłkę. Dalibóg, nie jestem bynajmniej zdolny być jego przeciwnikiem. Lecz tak nam dzielnie dopomógł, że śmiem prosić abyś mnie zastąpił.
— Z całego serca — rzekł Benvenuto, tylko uprzedzam cię, abyś się trzymał dobrze, panie Jakubie Aubry.
— Postaramy się o to, panie Cellini.
— Lecz ponieważ potem będziemy wieczerzać, trzeba ci wiedzieć, że zwycięzca będzie musiał wypić przy kolacyi dwie butelki więcej, niż zwyciężony.
— Co ma znaczyć, że wyniosą mnie od was