Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ten dzierżawca nie wygląda wcale na spokojnego człowieka, i gdy spostrzeże, że mu brak skrzyneczki, może wysłać wszystkich swoich parobków za nami, a zuchwalcy to, którzy strzelają tak, jak najlepszy szwajcar z gwardji Jego Królewskiej Mości.
Rada widocznie słuszna była, bo zaraz wszyscy zaczęli iść znowu skrajem lasu, który ich ukrywał przed oczami ludzkiemi i wyprowadził na drogę.
Ostrożność nie była wcale zbyteczna, bo Katarzyna, widząc czarnego człowieka i dwóch policjantów, udających się w pogoń za Pitoux‘em, i wierząc w zwinność chłopca, że odciągnie ich dość daleko, przywołała robotników, którzy wiedzieli, iż dzieje się coś nadzwyczajnego, ale co takiego nie wiedzieli, — aby jej drzwi otworzyli.
Uwolniona pospieszyła ojcu wolność powrócić.
Billot zdawał się śnić.
Zamiast wyjść z pokoju, z nieufnością podchodził do drzwi; powracał na środek izby.
Zdawało się, że nie śmie stać na miejscu, a nie śmie także spojrzeć na sprzęty poprzewracane i powypróżniane przez agentów.
— No i cóż?... — zapytał wreszcie Billot — zabrali mu książkę, wszak prawda?...
— Tak mi się zdaje, mój ojcze, ale jego samego nie złapali.
— Kogo?...
— Anioła Pitoux‘a. Uciekł i jeżeli go ciągle gonią jeszcze, muszą być gdzieś w pobliżu Cayolles lub Vanciennes.
— Tem lepiej!... Biedny chłopiec!... to ja byłbym wszystkiemu winien.
— Uspokój się mój ojcze o niego; myślmy teraz o sobie przedewszystkiem. On da sobie radę, bądź zupełnie o to spokojny. Ale cóż tu za straszny nieporządek, Wielki Boże!... Patrzajno moja matko.
— O!... moja szafa z bielizną — zawołała pani Billot. Nie oszczędzili nawet mojej szafy z bielizną, a to łotry!...
— Przewracali w szafie z bielizną?... — krzyknął Billot.
I rzucił się do szafy, którą jak już powiedzieliśmy po-