Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

posłuchać pańskiej rady. Gdzież książka?... Pewni teraz, że posiadasz pan jeden tylko jej egzemplarz, weźmiemy go i pójdziemy sobie. Oto wszystko.
— A zatem — rzekł Billot — broszura doktora Gilberta, znajduje się w ręku uczciwego chłopca, któremu powierzyłem ją dziś z rana, dla odniesienia jednemu z przyjaciół moich.
— A jakże się nazywa ten uczciwy chłopiec?... — spytał grzecznie czarny człowiek.
— Anioł Pitoux, sierota, którego przyjąłem z litości, i który nie wie wcale co książka zawiera.
— Dziękuję, kochany panie Billot — powiedział agent, wrzucając do szafy bieliznę, ale nie skrzyneczkę. Gdzież jest ten miły chłopiec?...
— Zdaje mi się, żem wracając widział go koło grochu w altanie. Idźcie panowie, weźcie książkę, ale nie zróbcie mu nic złego.
— My... złego?... A! kochany panie Billot, jakże o nas źle mówisz!... Nie zrobiliśmy nic złego nawet muszce.
I oddalił się we wskazanym kierunku.
Zbliżając się do ogrodu, spostrzegli Pitoux‘a, który dzięki ogromnej swej postaci, wydawał się daleko straszniejszy, niż był w istocie.
Sądząc, że dwaj policjanci, aby dojść do ładu z tym młodym wielkoludem, będą potrzebowali jego pomocy, agent zdjął płaszcz, zawinął w niego skrzyneczkę i skrył w ciemnym kącie.
Katarzyna, która, przyłożywszy ucho do drzwi, pilnie wszystkiego słuchała, rozróżniła wyraźnie słowa: książka... doktór... Pitoux...
Przeczuwając burzę, zapragnęła zmniejszyć jej skutki.
I szepnęła wtedy Pitoux‘owi, aby powiedział, że jest właścicielem książki.
Wiemy już co się potem stało, wiemy, że Pitoux związany przez agenta i policjantów, odzyskał wolność dzięki Katarzynie, która skorzystała z chwili, gdy policjanci po stół, a agent po swój płaszcz i skrzyneczkę, weszli do domu.
Wiemy także, że Pitoux uciekł, płot przesadziwszy.
Ale nie wiemy tego jeszcze, w jaki sprytny sposób skorzystał agent z tej ucieczki.
Rzeczywiście teraz, gdy cel został osiągnięty, ucieczka