Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/568

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Po straceniu z oczu Gilberta, zwrócił się do księdza z westchnieniem:
— Ależ! księżę dobrodzieju — rzekł — dlaczego nazywasz mnie rewolucjonistą? Czy to przypadkiem nie ja jestem przyczyną rewolucji?
— Żyłeś z jej sprawcami.
— Księże dobrodzieju — rzekł Pitoux, z wielką godnością — każdemu wolno myśleć jak mu się podoba.
— A więc?
Est penes hominem arbitrium et ratio.
— No! no! — rzekł ksiądz — to ty gburze umiesz jeszcze po łacinie?
— Umiem to, coś mnie pan nauczył — odparł skromnie Pitoux.
— Tak, przejrzane, pomnożone i upiększone przez barbaryzmy.
— Ba! barbaryzmy! a któż ich nie popełnia?
— Nicpoń jesteś! — krzyknął ksiądz, widocznie urażony tą tendencją Ludwika do uogólniania — czy sądzisz, że i ja popełniam barbaryzmy?
— Popełniałbyś pan je z pewnością w oczach mocniejszego od siebie łacinnika.
— No, proszę! — zawołał ksiądz blady z gniewu, a jednak uderzony rozumowaniem.
I dodał smutno:
— Oto w dwóch słowach system tych zbrodniarzy: niszczą i burzą wszystko. Na czyją korzyść? Sami nie wiedzą, na korzyść niewiadomego. Dalej mości bisurmanie, mów otwarcie. Znasz lepszego ode mnie łacinnika?
— Nie, nie znam, ale mogą być tacy. Ja nie znam wszystkiego...
— Spodziewam się, do kaduka!
Pitoux przeżegnał się pobożnie.
— Co robisz bezbożniku?
— Ksiądz dobrodziej klnie, więc ja się żegnam.
— Ah więc, panie ladaco, przyszedłeś tu, aby mnie osławić?
— Co! — powtórzył Pitoux.
— A widzisz, że nie rozumiesz.
— Przeciwnie, księże dobrodzieju, rozumiem. Dzięki wam, znam pierwiastki: osławić, obębnić, tympanum, pochodzi z greckiego tympanon, bęben, kij lub dzwon.