Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/541

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XXXI
PITOUX OPUSZCZA FOLWARK I WRACA DO
HARAMONTU, JEDYNEJ SWEJ I PRAWDZIWEJ
OJCZYZNY

Matka Billot, teraz pierwsza w domu służąca, wzięła się do pracy bez przymusu, bez goryczy i z dobrą wolą. Ruch przerwany w rolniczej hierarchji, rozpoczął się znowu jak w brzęczącym ulu.
Gdy siodłano konia, Katarzyna weszła do swego pokoju, spoglądając na Ludwika, którego ciało zostało nieruchome, ale głowa ścigając poruszenia dziewczyny, obracała się jak chorągiewka.
— Co też robić będzie Katarzyna w swoim pokoju?... — pytał sam siebie Pitoux.
Biedny Pitoux! co ona będzie robić? Uczesze się, włoży czysty czepeczek i cieńszą pończoszkę.
Dopełniła tualety, zeszła, pocałowała matkę i pojechała.
Pitoux, niezadowolony rzutem oka pół obojętnym, pół litościwym, który mu odjeżdżając ofiarowała Katarzyna, nie mógł pozostać w tem przykrem położeniu.
Odkąd zobaczył znów Katarzynę, zdawało mu się, że widok jej był mu koniecznie potrzebny. Oprócz tego, w tym umyśle ciężkim i śpiącym, coś, jakby podejrzenie, obudziło się i wracało z regularnością jednostajną zegarkowego perpendykułu[1].
Własnością umysłów naiwnych jest pojmowanie wszystkiego w jednakowym stopniu. Leniwe te natury odczuwają jak inne, ale nie roztrząsają.

Kiedy Pitoux, usłyszawszy kroki oddalającego się konia, pobiegł do drzwi, zobaczył, że Katarzyna jechała

  1. Przypis własny Wikiźródeł perpendykuł — wahadło zegara