Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— No, to nie jest żadnem rzemiosłem, zauważył ojciec Billot.
— I ja jestem tego zdania — przysięgam panu!...
— Przysięgasz?... to dobry znak.
— Jakto, czy ja się przysiągłem?... przepraszam pana bardzo, panie Billot.
— Zupełnie niema za co — rzekł dzierżawca — to i mnie się czasem zdarza. No! ty... dodał zwracając się do konia, czy ty będziesz stał spokojnie, czego u djabła musisz się wiecznie kręcić?... A! — rzekł znów do Pitoux, czy nie jesteś leniwym?
— Nie wiem; dotąd uczyłem się tylko łaciny, greckiego i...
— I co?
— I zdaje mi się, żem się nie zabijał.
— Tem lepiej — rzekł Billot; to dowodzi, żeś nie jest jeszcze tak głupi, jak myślałem.
Pitoux, zrobił oczy ogromne; posłyszał zdanie, obalające wszystkie opinje o nim dotychczasowe.
— Pytam się, zaczął znowu Billot, czy nie jesteś leniwym? — Czy się nie męczysz łatwo?...
— O! co do zmęczenia, to wcale co innego, odpowiedział Pitoux; mogę zrobić dziesięć mil bez zmęczenia.
— Dobrze, i to już coś znaczy, oświadczył Billot, gdy się jeszcze trochę przetrenujesz, będziesz mógł wyjść na wyścigowca.
— Co?... — rzekł Pitoux, spoglądając na swoją szczupłą postać, kościste ramiona i nogi jak patyki. Zdaje mi się panie Billot, że ja i tak jestem dosyć chudym.
— Rzeczywiście, mój przyjacielu — powiedział, wybuchając śmiechem dzierżawca, jesteś skarbem prawdziwym.
Pitotix po pierwszy raz został tak wysoko ocenionym, to też dziwił się coraz bardziej.
— Słuchaj — powiedział dzierżawca, czy nie jesteś leniwy do roboty?
— Do jakiej roboty?
— Do roboty wogóle?
— Nie wiem; nigdy nie pracowałem.
Młoda dziewczyna zaczęła się śmiać, ale ojciec Billot rozpoczął teraz na serjo.
— Gałgany księża! — zawołał, wyciągając potężną pięść swoją w stronę miasta, jak to oni wychowują mło-