Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/455

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Najjaśniejsza Pani — szepcze głos jakiś, do ucha — zostań tu, błagam cię pozostań tutaj.
To Charny.
— Jakto — pyta królowa — nie jesteś pan na dole z tymi panami?
— Idę stamtąd, Najjaśniejsza Pani; panuje tam egzaltacja, która zaszkodzić może Waszej Królewskiej Mości więcej niż przypuszczamy.
Marja Antonina była w usposobieniu kapryśnem; chciała się sprzeciwiać hrabiemu de Charny. Rzuciła nań spojrzenie pogardliwe i chciała mu coś niemiłego odpowiedzieć, ale ją powstrzymał.
— Łaski! — rzekł — Najjaśniejsza Pani, czekaj na króla!
Chciał zyskać na czasie.
— Król! król! — zawołało kilka głosów. Jego Królewska Mość powraca z polowania.
Tak było istotnie.
Marja Antonina wybiegła an spotkanie małżonka, idącego w butach grubych i zakurzonych.
— Najjaśniejszy Panie! — rzecze — widok godny króla Francji. Chodź tam! chodź!...
I wzięła go za rękę i pociągnęła nie zważając na hrabiego de Charny, który z gniewu wpijał sobie paznogcie w ciało.
Szła z synem po lewej stronie, dworzanie ją poprzedzali. Dotarła do sali Opery, gdy po raz dwudziesty szklanki wypróżniano z okrzykiem: Niech żyje król! Niech żyje królowa!