Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/442

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Wszyscy, a przedewszystkiem ci, co widzieli nieszczęśliwą kobietę, padającą pod kołami królewskiego pojazdu. Mówił pan de Beauveau i pan d‘Estaing, mówili...
— Najjaśniejsza Pani!
— Kula tak dobrze mogła zabić króla, jak tę nieszczęśliwą kobietę, bo przecież nie pana i nie tę kobietę chcieli dosięgnąć mordercy.
— Nie wierzę w zbrodnię, Najjaśniejsza Pani — rzekł Gilbert z wahaniem.
— Ale ja wierzę — rzekła królowa nie spuszczając oczu z Gilberta.
— W każdym razie zbrodni tej ludowi przypisywać nie należy.
Królowa bystrzej się patrzeć poczęła.
— Komuź ją zatem przypisywać? — spytała.
— Najjaśniejsza Pani — rzekł Gilbert, spuszczając głowę, od niejakiego już czasu przygądałem się ludowi i studjuję go bardzo uważnie. Lud, kiedy morduje podczas rewolucji, zabija własnemi rękami, jest wściekłym tygrysem, jest lwem rozdrażnionym. Tygrys, tak jak i lew, nie używa pośredników między siłą a ofiarą, zabija aby zabijać, aby zatapiać w ofierze zęby i pazury.
— Dowodem Foulon i Berthier, nieprawdaż? Ale czy nie od strzału padł Flesselles? A może to nieprawda?... — dodała królowa ironicznie — my, głowy koronowane, jesteśmy otoczeni tylu pochlebcami.
Gilbert zkolei utkwił wzrok w królowej.
— W to, że nie lud zabił Flessella, wierzysz, Najjaśniejsza Pani, tak dobrze jak i ja. Byli ludzie w jego śmierci interesowani.
Królowa się zamyśliła.
— W rzeczy samej — oświadczyła — i to możliwe.
— A więc? — rzekł Gilbert, kłaniając się, jakby z zapytaniem, czy odejść może.
— Zaraz panie — powiedziała, zatrzymując go Maria Antonina gestem prawie przyjacielskim. — Cokolwiek bądź, muszę uprzedzić pana, że nie ocalisz króla nauką, jak ocaliłeś go piersiami trzy dni temu.
Gilbert skłonił się po raz drugi, a widząc, że królowa została, pozostał i on.
— Powinieneś pan był zobaczyć się ze mną po powrocie — zaczęła po chwilowej pauzie.