Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/281

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Z Paryża, który wre; pieni się i krawi.
Królowa zakryła twarz rękoma.
— A! czyż od nikogo, nawet od pana nie usłyszę wiadomości dobrej?
— Najjaśniejsza Pani, w takich okolicznościach, w jakich się znajdujemy, żądajcie od swych posłów oznajmienia jednej tylko rzeczy, to jest prawdy.
— I pan oznajmiasz mi prawdę?
— Jak zawsze, Najjaśniejsza Pani.
— Jestem tylko wiernym poddanym, Najjaśniejsza Pani.
— A więc, przyjacielu mój, daruj mi tę chwilę, nie mówmy o niczem. Przybyłeś pan w porze, kiedy serce moje pęka; przyjaciele moi po raz pierwszy męczą mnie tą prawdą, którą mówiłeś mi zawsze. O! niepodobna było, hrabio, tej prawdy utaić przede mną dłużej; wybucha ona we wszystkiem; w niebie, które się czerwieni, w powietrzu pełnem złowrogiego szumu, na twarzach dworzan, którzy bladzi są i poważni. Nie! nie! hrabio, po raz pierwszy w życiu nie mów mi prawdy.
Zkolei hrabia popatrzył na królowę.
— Tak, tak — mówiła dalej — pan, który mnie znasz jako mężną, dziwisz się, nieprawdaż? O! jeszcze się nie skończyły niespodzianki, powiadam ci, hrabio.
Hrabia de Charny uczynił gest pytający.
— Zobaczymy niedługo — odrzekła królowa z uśmiechem nerwowym.
— Czy Wasza Królewska Mość nie jest cierpiąca? — zapytał hrabia.
— Nie! nie! panie hrabio, siadaj przy mnie, i ani słowa więcej o tej okropnej polityce... Staraj się, ażebym zapomniała.
Hrabia usłuchał ze smutnym uśmiechem.
Marja Antonina przycisnęła rękę do jego czoła.
— Czoło pańskie pała — rzekła.
— Tak, mam wulkan w głowie.
— Ręka pańska zlodowaciała.
I ścisnęła rękę hrabiego w swoich dłoniach.
— Serce moje przejmuje chłód śmierci — wyrzekł.
— Biedny Olivier, a mówiłam panu, zapomnijmy. Nie jestem już królową, nie jestem już zagrożona, nie jestem już przedmiotem nienawiści. Nie, nie jestem już mo-