Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zniewagi, wyrządzonej jego koronie, względem tego draśnięcia jego władzy.
Odpowiedział mu pan de Dreux:
Breze Mirabeau, uderzył władzę królewską w twarz.
Wzięciem Bastylji lud ugodził ją w serce.
Jednakowoż dla umysłów ciasnych, dla poglądów, niedaleko sięgających, kwestja mogła być prędko rozstrzygnięta. W oczach zwłaszcza wojskowych, przyzwyczajonych w rezultacie wypadków widzieć tylko triumf lub klęskę siły brutalnej, rzecz cała sprowadzała się jedynie do ataku na Paryż.
Trzydzieści tysięcy żołnierzy i dwadzieścia armat przedtem, wniwecz obrócą dumę i zaciekłość zwycięskich paryżan.
Nigdy władza królewska nie miała tyle do radzenia, każdy wypowiadał swą radę głośno i publicznie.
Gilbert zasięgnął języka w dwóch czy trzech z tych gromadek; poczem poznawszy stan umysłów, udał się wprost na zamek, którego strzegły liczne straże. Przeciw komu? Nie wiedziano wcale.
Pomimo tych wszystkich straży rozstawionych, Gilbert bez żadnej trudności przebył pierwsze dziedzińce i zaszedł aż do przedsionka, a nikt go nawet nie zapytał, dokąd idzie.
Dopiero w pierwszym salonie zatrzymał go gwardzista.
Gilbert wyjął z kieszeni list pana de Necker i pokazał podpis. Szlachcic przyjrzał się uważnie i rzekł:
— Rozkaz mam stanowczy nie wpuszczać nikogo do króla, ale ponieważ nie było przewidziane, że pan de Necker może kogoś od siebie przysłać, a zapewne przynosisz pan jaką doniosłą radę dla Jego Królewskiej Mości, wejdź pan, odpowiedzialność biorę na siebie.
Gilbert wszedł.
Król nie był w swym apartamencie, lecz w sali obrad, przyjmował właśnie deputację od gwardji narodowej, która żądała usunięcia wojsk, utworzenia straży mieszczańskiej i przybycia króla do Paryża.
Ludwik XVI wysłuchał tego wszystkiego zimno, poczem odpowiedział, że położenie potrzebowało się wyświetlić, że zresztą położenie to rozpatrzy wspólnie ze swoją radą.
Więc obradowano.