Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się powierzchowność jego niezmiernie podobała, wyglądał bowiem na filozofa, a filozofja w owej epoce, cieszyła się wielkiem wzięciem nawet pośród duchowieństwa.
Załatwiwszy sprawę z dzieckiem, wyjechał do Paryża, ale adres ojcu Fortier pozostawił.
Matka Pitoux wiedziała dobrze o tem wszystkiem a słowa: „Możecie liczyć na mnie w każdej potrzebie“ przyszły jej na myśl w chwili niebezpieczeństwa.
To widocznie miłosierdzie boskie przywiodło jej tę okoliczność na pamięć.
Dbroczynna to widać Opatrzność, czuwała nad tem, aby biedny Pitoux nie został opuszczony na świecie.
Kazała poprosić do siebie księdza plebana, bo sama pisać nie umiała i tegoż jeszcze dnia list został wyprawiony na ręce pana Fortier, a ten zaadresował go i wrzucił zaraz w skrzynkę pocztową.
Wielki też czas był na to, bo nazajutrz biedna kobieta już ducha wyzionęła.
Pitoux był za młody, aby odczuć ogrom nieszczęścia, jakie nań spadło.
Popłakał trochę, nie dlatego, aby znaczenie śmierci rozumiał, ale dlatego tylko, że widział matkę zimną, bladą, zmienioną, że czuł instynktownie, iż mu jej zabrakło na zawsze, iż dom osierocony opustoszeje zupełnie. Co będzie dalej, co się stanie z nim jutro, tego nie rozumiał i wcale nie myślał o tem. Gdy odprowadził ciało na cmentarz, gdy trumnę ziemią przysypano, zasiadł na ukochanej mogile i ruszyć się z niej nie chciał, a na wszelkie przekładania sąsiadów odpowiadał, że nigdy się z matką nie rozstawał i nigdy jej nie opuści.
Przesiedział tak na grobie resztę dnia i noc całą.
Zastał go na nim nazajutrz zacno doktór, bo doktorem był ów przyszły opiekun Pitoux, który rozumiejąc całą doniosłość obietnicy, jaką kiedyś uczynił, przybył w niespełna czterdzieści osiem godzin po odebraniu listu, aby świętemu obowiązkowi zadość uczynić.
Anioł Pitoux, młodziutkim był chłopczyną gdy pierwszy raz ujrzał doktora.
Ale wrażenia w młodości otrzymane, nie zacierają się nigdy. Zresztą słyszał przecie tyle razy o tym człowieku w domu. On to oddał jego matce ową maleńką dziecinę, jemu zawdzięczała ona swój dobrobyt, jego Gilbertem na-