Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/447

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zapewne, on niebyłby w stanie zdać rachunku z radości swéj; ale nie wątpliwą było rzeczą, że był szczęśliwy, i czuło jego niegdyś schylone pod ciężarem boleści — teraz śmiało w górę się wznosiło. Teraz był on dziwnie pobłażający w sądach o życiu, i dla ludzi miał nadzwyczaj wiele uprzejmości.
Ale ostatni dzień jego szczęścia skończył się.
Amory tego wieczoru był dla Antoniny czulszy i serdeczniejszy niż kiedykolwiek; poufałe ich rozmowy wznawiały się częściéj i dłużéj trwały niż zazwyczaj. P. de Mengis grając ciągle w karty, widział jednakże doskonale to wszystko, i kiedy wszyscy się rozeszli, rzekł po cichu do Antoniny, całując ją w czoło:
— Ach! ty niedobra hypokryfko! i dla czegóżeś przed nami skrywała, że ten niepocieszony Amory z całą powagą opiekuna, zakochany jest w swojéj pupilli, i pod tytułem brata, ukrywa doskonale kochanka? Cóż u licha!
Jeszczeć on nie tak stary, aby go kto mógł nazwać Bartholem, a ja znowu nie jestem tyle ograniczony żebym się podjął roli Geronta.