Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/435

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rozmowy: de Mengis unosił się w pochwałach nad dworem. Rozmowa jednak zaczynała już stygnąć nieco, gdy lokaj otworzywszy drzwi oznajmił przybycie p. Filipa Auvray.
Przypomni sobie każdy zapewne, że Filip zwyczajnie przychodził do Hrabiego we wtorki, czwartki i soboty, i razem potem udawali się do Antoniny. — Stara Hrabina de Mengis bardzo cieszyła się z tego zwyczaju, bo Filip był dla niéj nadskakujący, jak tylko można.
Amory więcéj niż obojętnym był dla Filipa. Ubliżał mu widocznie. — Biedny Filip, zobaczywszy swego towarzysza, o którego powrocie nie słyszał wcale, zmieszał się nie pomału. Nie mniej przeto zbliżył się do niego i rumieniąc się i bąkając wyjąkał kilka słów przyjaznych o powrocie jego z podróży. Amory odpowiedział mu skinieniem głowy dosyć upokarzającym; a gdy Filip grzeczny i uniżony, nie przestawał oświadczać mu radości swojéj, Amory odwrócił się zupełnie od niego i oparłszy się o komin, wziął ekran i bawił się licząc skrzydła jego.
Młody de Mengis uśmiechnął się nieznacznie patrząc na Filipa, który z kapeluszem w ręku stał