Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dy mogło czuć ludzką radość, nie podając pod ciężarem boleści, nie gnąc się pod ogromem radości?
Zdaje mi się, że ojca jéj podobna trapi obawa, bo co kwandrans, może, zbliża się do niéj — i niby za rękę biorąc, liczy puls. Wczoraj był pełen radości; puls zwolniał w ciągu dnia o 3 czy 4 uderzenia na minutę.
O gadzinie czwartej, kiedy słońce opuściło zupełnie ogród, p. d’Avrigny kazał jéj położyć się znowu, mimo usilne jéj prośby. Wziął ją więc sam na ręce i zaniósł do łóżka, ale ku wielkiéj jego radości, to drugie przeniesienie nie tak było dla niéj dotkliwe, jak pierwsze. Sama trzymała flaszeczkę, do któréj nie miała potrzeby uciekać się wcale. To wszystko jasno dowodzi, że słońce i powietrze wlały w nią siły już nieco.
Kiedy ją przenoszono, grałem w salonie melodyę Szuberta.
Jużem miał kończyć, gdy p. Brown przyszła powiedzieć mi w jéj imieniu, żebym grał daléj. Pierwszy to raz prosiła mię oto, po tém straszliwym wieczorze, na którym muzyka tylko co nam jéj nie zabiła. — Grałem więc według jéj życzenia, a gdym wszedł do niéj była w zachwyceniu, nadzwyczaj.