Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Od samego początku mowy jej domyśliłem się wszystkiego i utkwiłem wzrok w niej. Przed memi oczyma spuściła głowę, ta gdy ją podniosła, widziała otwarte ramiona moje. — I rzuciła się w moje objęcia łkając od płaczu.
O mój wuju, mój wuju, zawołała, jam temu nie winna! przysięgam Ci, Amory najmniejszéj uwagi na mnie nie zwraca, nie zajmuje się mną wcale; a od czasu choroby Magdaleny, zapomniał prawie, że ja żyję na święcie. A jednak ona zazdrośna! i zazdrość ta ją męczy. Ach! nie mów mi, że się mylę; ty wiesz mój wuju o tém tak dobrze jak ja; bo zazdrość ta przebija się w całej jej osobie, i w jej oczach palących i w jej drgającym głosie i w ruchach jej gorączkowych. Mój wuju! przekonany jesteś, że trzeba abym odjechała, i gdybyś nie był dobry tyle, dawnobyś mi to powiedział.”
Nie odpowiadając nic, przycisnąłem ją do serca; potém oboje weszliśmy do pokoju Magdaleny. Była wzruszona, niespokojna. Amory od pół godziny już nie był przy niéj, widocznie sądziła że są razem.
Moje dziecko, rzekłem jej, ponieważ masz