Strona:PL Dumas - Życie jenerała Tomasza Dumas.djvu/354

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wnikom, aby to ż samo czynili w podobnym razie.
Dano mi innego wróbla i przykazano Hipolitowi, aby odtąd częściéj oczyszczał klatkę, to nie będzie w niéj zaduchu.
Nie pamiętam czy się do tego ściśle zastosował. Zresztą inny wypadek zajął dom cały: stróża Mocquet dusiła zmora.
Wiecież co to jest zmora? wiecie, boście widzieli tę poczwarę z ogromnemi oczami, siedzącą na piersi człowieka sennego i ledwie dyszącego.
Nie pomnę, kto jest twórcą téj litografii, alem ją widział tak jak wy. Tylko że zmorą Mocqueta nic była małpa z wielkiemi oczami, poczwara fantastyczna wyrojona w imaginacyi Hugona, a przedstawiona pędzlem De Lacroix, ołówkiem Boulanger’a lub dłutem Foucher’a; ale babina ze wsi Haramont leżącéj ćwierć mili za naszym zamkiem Fosse’s, którą Mocquet poczytywał za swoją osobistą nieprzyjaciółkę.
Jednego rana wszedł Mocquet do pokoju mego ojca, który jeszcze leżał, i stanął przed łóżkiem.