Strona:PL Dumas - Życie jenerała Tomasza Dumas.djvu/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szę, że z kraju tego byłaby osada mogąca dla Francyi przynieść korzyści nieobliczone. Ale na to potrzeba czasu i ludzi. Przekonywam się, że to nie żołnierzami zakłada się osady, a przynajmniéj nie naszymi. Straszni w bitwie, straszni po zwycięztwie, najwaleczniejsi w świecie, ale do dalekich wypraw niestworzeni. Zniechęcają się za lada podszeptem i sarkają. Sam słyszałem jak mówili o przechodzących jenerałach:
„„Oto oprawcy Francuzów!““
„Czara pełna, wychylę ją do dna. Mam za sobą stałość, zdrowie silne i męztwo, które mnie, spodziewam się, nie opuści, a z tém wytrwam do końca.
„Widziałem wczoraj dywan złożony przez jenerała Bonaparte. Składa się z 9 osób. Widziałem 9 automatów w stroju tureckim, z pysznemi zawojami, wspaniałemi brodami, w ubraniu przypominającym obrazy 12 apostołów, które ojciec ma w biurku. Co do rozumu, wiadomości, talentów, o tém nic nie powiem, ten rozdział zawsze próżny u Turków. Nigdzie nie masz tyle niewiadomości, nigdzie tyle bogactw, nigdzie też tak brzydkiego i smrodliwego ich użycia.