Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Życie jenerała Tomasza Dumas.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jutrz nad ranem stanął w Bolzano z całą swoją jazdą.
Zdaje się, że w tę jazdę, tak w konie jak w ludzi, musiała przejść jakaś część ducha jéj naczelnika. Miała takie do niego zaufanie, zwłaszcza od chwili kiedy go widziała potykającego się wręcz z nieprzyjacielem w ostatnich potrzebach, że byłaby poszła za nim i na koniec świata.
Ojciec mój wszedł nocą do Bolzano, nieprzyjaciel nie wiedział więc nic o jego przybyciu i myślał, że ma sprawę z samym tylko Delmasem i jego garstką żołnierzy; obadwaj więc jenerałowie postanowili, korzystając z téj niewiadomości Austryaków, rozpocząć nazajutrz kroki zaczepne.
Równo ze świtem uderzyli na nieprzyjaciela, w chwili, kiedy ten sądził, że sam attak rozpoczyna.
Ojciec mój stał na wielkim trakcie z swoją jazdą. Delmas z piechotą puścił się wyżynami, uderzył na pozycje jedną po drugiéj, i wziął je wszystkie, a mój ojciec tymczasem zmiatał uciekających.
Bitwa była tak gorąca, Austryacy widzieli,