Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

będą równie dobrze przechowane u nas, jak w szkatule rządowej, a jest ich tyle, że z każdego z nas zrobią bogacza i wielkiego wodza. Nikt nie będzie nic wiedział, bo jesteśmy tu odcięci od wszystkich. Czy może się nadarzyć lepsza sposobność? Powiedzcie zatem, sahibie, czy jesteście z nami, czy też mamy was uważać za wroga?
„— Jestem z wami duszą i ciałem — odparłem.
„— To dobrze — rzekł, zwracając mi karabin. — Widzicie, że wam ufamy, gdyż wasze słowo, podobnie jak nasze, złamane być nie może. Teraz już tylko będziemy czekali na mojego brata i onego kupca.
„— Czy twój brat wie, co chcesz uczynić? — spytałem.
„— Plan jest jego. On go obmyślił. Staniemy z Mahometem Singhiem u wejścia i będziemy pilnowali drogi.
„Deszcz padał ciągle, zaczynała się bowiem właśnie dżdżysta pora. Brunatne, ciemne chmury przeciągały ociężale po niebie i trudno było widzieć przed sobą na odległość kilkunastu kroków. Przed naszem wejściem ciągnął się głęboki rów, ale woda w nim w niektórych miejscach wyschła zupełnie i można było z łatwością przejść przez niego. Dziwnie mi było stać

180