Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jakimś zawiłym rozbiorem chemicznym, który pociągał za sobą ogrzewanie retort i dystylowanie gazów, zakończone taką straszną wonią, że omal nie uciekłem z mieszkania. Aż do świtu słyszałem brzęk epruwetek, który wykazywał, że Holmes pogrążony był przez całą noc w dokonywaniu cuchnącego doświadczenia.
Wczesnym rankiem zerwałem się nagle i ze zdumieniem ujrzałem go przy mojem łóżku; ubrany był w prosty strój marynarza, miał na sobie szarą kurtkę i zniszczony czerwony szalik na szyi.
— Idę nad rzekę, Watsonie, — rzekł. — Rozważyłem to wszystko dobrze i widzę tylko jeden sposób wyjścia. Warto w każdym razie spróbować.
— W każdym razie, mogę przecież iść z tobą? — spytałem.
— Nie; możesz być daleko użyteczniejszy, jeśli zostaniesz tutaj, jako mój przedstawiciel. Idę niechętnie, bo, według wszelkiego prawdopodobieństwa, nadejdzie jakaś wiadomość w ciągu dnia, jakkolwiek Wiggins zrozpaczył już wczoraj wieczorem. Proszę cię, żebyś otwierał wszystkie bileciki i telegramy i postąpił według własnego mniemania w razie, gdyby nadeszły jakie wiadomości. — Czy mogę polegać na tobie?
— Najzupełniej.

124